środa, 31 października 2012

Śródziemnomorska oliwa z oliwek i kwiat pomarańczy Planet Spa - AVON

 Dzisiaj postanowiłam napisać o serii Planet Spa Śródziemnomorska oliwa z oliwek i kwiat pomarańczy. Wypróbowałam nawilżające masło do ciała i peeling. 


  Masło znajduje się w płaskim, okrągłym pojemniku, który jest bardzo poręczny i łatwy w użytkowaniu. Konsystencją rzeczywiście przypomina masło, w przeciwieństwie do niektórych balsamów, które nazywają się masłami, a daleko im do nich. Masło jest takie przyjemnie jedwabiste ido tego bardzo ładnie pachnie :).


 Peeling "schowany jest" w miękkiej tubce, która nie sprawia żadnych problemów w używaniu, przynajmniej teraz, nie wiadomo co będzie, jak peeling będzie miał się ku końcowi ;). Na zdjęciu poniżej próbowałam uchwycić konsystencję i wielkość drobinek peelingujących, ale średnio mi się to udało. Może chociaż po wyschniętym produkcie na wieczku widać ziarenka, które nie są ani za duże, ani za małe ;P. Uważam, że są optymalne, nie są też bardzo ostre, ale także nie takie, że ich w ogóle nie czuć ;). 


 Składy (góra - masło, dół - peeling): 


 Przechodząc do recenzji...

 Masło - ma bardzo fajną konsystencję, sam jest aksamitny i taką też pozostawia skórę, bardzo przyjemną w dotyku i widocznie nawilżoną. Skóra jest nawilżona przez cały dzień bez tłustej warstewki, która często się pojawia w produktach pseudo nawilżających. Po aplikacji zapach długo utrzymuje się na skórze, sam zapach jest kwestią subiektywną, mi się podoba, ale z drugiej strony nie jest nadzwyczajnie piękny i zapach na pewno nie będzie czynnikiem, który zadecyduje o kolejnym kupnie tego produktu. Co do wydajności produktu, to szczerze mówiąc nie uważam go za szczególnie wydajny, ale też nie skończy się po kilku zastosowaniach, warto więc go kupić, ale najlepiej w jakiejś promocji, które jak wiadomo są bardzo częste w Avonie ;).

 Peeling - tak jak wcześnie pisałam, uważam, że peeling jest optymalny pod tym względem, że nadaje się dla każdego. Ziarenka są średniej wielkości i nie są zbyt ostre, przez co wydaje się odpowiedni nawet dla skóry bardziej wrażliwej (tak MI się wydaje, ale, że nie mam skóry wrażliwej trudno jest mi mówić na ten temat). Przy korzystaniu lekko się pieni oczyszczając skórę. Po użyciu skóra jest gładka, NIEWYSUSZONA i NIEPODRAŻNIONA ! Bardzo dobrze sobie radzi z włoskami wrastającymi po depilacji. Jeśli chodzi o zapach to ma taki sam jak masło, ale jakoś w peelingu bardziej mi się podoba, nie wiedzieć czemu ;P.

 Ogólnie bardzo polecam oba kosmetyki, świetnie nawilżają skórę, pozostawiając ją gładką przez długie godziny ;). Zapach jest przyjemny i świeży, a w promocji można je kupić za fajną, przystępną cenę ;).

 A Wy, używałyście czegoś z tej serii ? Jaka jest wasza ulubiona seria z Planet Spa ? Macie jakieś ulubione masła do ciała i peelingi, bo ja póki co poszukuję czegoś idealnego dla mnie, więc może coś mi polecicie ? ;)

 Pozdrawiam ! ;)

piątek, 26 października 2012

Krem matujący z ekstraktem z Białej Herbaty Mariza

 Dzisiaj w końcu recenzja obiecana TUTAJ. Nie wstawiam więc za dużo zdjęć, bo tam kilka jest, więc bez sensu je powtarzać ;).





 Krem według producenta zapewnia skórze optymalne nawilżenie i odżywienie. Działa tonizująco, ściągająco i przeciwzapalnie. Dzięki lekkiej konsystencji i czynnikom matującym zapobiega nadmiernemu przetłuszczaniu i błyszczeniu się skóry.

 Skład: AQUA, CETEARYL ALCOHOL (AND) CETEARETH-20, PARAFFINUM LIQUIDUM, ZINC OXIDE, AVOCADO OIL, PROPYLENE GLYCOL, CAMELLIA SINESIS LEAF EXTRACT, CETEARYL ALCOHOL, PANTHENOL, IMIDAZOLIDINYL UREA, ALLANTOIN, METHYLPARABEN, PROPYLPARABEN, TOCOPHERYL ACETATE, BISMUTH OXYCHLORIDE, PARFUM, HEXYL CINNAMAL.

 Krem przypomina mi konsystencją budyń z torebki, który nie do końca się udał i jest troszkę rzadki z grudkami, mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi ;P.
 Zdjęcia poniżej nie oddają tego do końca, ale jak się przyjrzymy to można dostrzec te grudki ;P.




 Na początku muszę podkreślić, że mam cerę tłustą i niezwykle trudno jest mi otrzymać matowy wygląd skóry. Dlatego nie rozstaję się z podkładem, nawet w ciepłe dni, a może nawet w szczególności wtedy. Ledwo wyjdę z domu, a już się świecę, niestety, taka moja "uroda", ale przez to jeszcze bardziej zachęcam do przeczytania recenzji ;).
 Krem jest bardzo wydajny! Używam go od dwóch tygodni, a wydaje mi się, że w ogóle go nie zużyłam. Całkiem przyjemnie pachnie. Przy aplikacji wydaje się jakby troszkę tłustawy, ale zdecydowanie nie jest tłusty. Zostawia cerę matową i nawilżoną. Rzeczywiście wydaje się nieco ściągać skórę, ale w taki delikatny sposób, dzięki któremu skóra nie jest narażona na wyschnięcie czy uczucie nieprzyjemnego spięcia. Skóra nie świeci się, nie potrafię określić jak długo utrzymuje się to nieświecenie, ponieważ zazwyczaj prędzej czy później kładę na niego podkład. Jednak zmatowienie jest zdecydowanie zauważalne ;). Wydaje mi się, że także podkład się dłużej trzyma na tym kremie i łatwiej jest o utrzymanie matowej skóry z podkładem, który nie spływa z twarzy przy codziennej bieganinie.
 Ogólnie jestem z niego bardzo zadowolona. Nie wiem czy w jakiś sposób pielęgnuje moją skórę, ale fajnie matowi i podkład się na nim świetnie trzyma, co jest dla mnie bardzo istotne. Na pewno nie zapycha i w żaden sposób mi nie zaszkodził, dlatego intensywną pielęgnację zostawię kremowi na noc oraz maseczkom, a na dzień skupię się nad kremem, który pozwoli mi utrzymać ładnie zmatowioną skórę przez cały dzień, a przy okazji będzie mnie chronić przed wpływem negatywnych czynników zewnętrznych :).

 Cena tego kremu to 7,60 zł za 50 ml, więc naprawdę jest to niedużo, dodając do tego jeszcze naprawdę świetną wydajność ! Uważam, że jeśli komuś zależy na efekcie matu to warto spróbować, szczególnie za tą cenę. Wydaje mi się, że krem nikomu krzywdy nie wyrządzi, a może komuś również przypadnie do gustu tak jak i mi ;). Jeżeli któraś z was jest z Krakowa lub okolic to zapraszam do zamawiania u mnie. Katalog Marizy macie TUTAJ.

 
Pozdrawiam ! ;)

czwartek, 25 października 2012

Żel oczyszczająco-rewitalizujący Czysta Skóra FRUIT ENERGY - GARNIER

 Szczerze mówiąc skusiłam się na ten żel przez bardzo zachęcające reklamy, pomimo tego, że obiecałam sobie, że już nigdy nie kupię nic z serii Czysta Skóra Garnier. Postanowiłam tak jeszcze za czasów licealnych czy gimnazjalnych nawet, kiedy szukając czegoś co pomogłoby mi z moją tłustą i skłonną do pewnych niedoskonałości cery, sięgnęłam właśnie po wyżej wymienioną serię Garniera. Początkowo wszystko było ok, ale po pewnym czasie stosowania żel strasznie wysuszył mi skórę i przez dość długi czas miałam problem z tłustą cerą, ale dodatkowo nieodpowiednio nawodnioną czy nawilżoną. Ilość niespodzianek na twarzy wcale się nie zmniejszyła, a do tego doszły jeszcze suche skórki i inne problemy. Ten post jednak nie jest o tym. Dzisiaj mam się zająć edycją Fruit Energy.


 Obietnice producenta:


 Skład:


 Żel ma standardową konsystencję, bardzo dobrze się pieni i raczej jest wydajny, chociaż mi to trudno oceniać, bo zawsze wyciskam go dość sporo ;). Pompka jest wygodna w użyciu, nie zacina się, daje odpowiednie dawki, które można sobie także łatwo dostosowywać do swoich potrzeb.
 Jeżeli chodzi o efekty jakie daje stosowanie tego żelu to niestety nie zauważyłam nic spektakularnego. Na pewno nie oczyszcza dogłębnie, a raczej powierzchownie. Zapach jest ładny, ale wydaje mi się trochę sztuczny. Żel na pewno nie dodaje energii. Nieco ściąga skórę, ale nie wysusza jej, za co oczywiście plus (szczególnie, że jego starszy brat, o którym pisałam wyżej baaardzo spinał skórę i mocno ją wysuszał). Ogólnie to niewiele jest do pisania na jego temat. Zwykły żel do twarzy. Ja jednak uważam, że jest idealny do zmywania makijażu, radzi sobie z nim świetnie. Zmywa tusze, kredki, podkłady, pudry itd bez żadnego problemu. Do tego celu naprawdę go polecam. Jeśli jednak jeśli szukacie dogłębnego oczyszczenia to radzę poszukać czegoś innego.
 Mimo wszystko nie odradzam go także, ponieważ dla kogoś z mniejszymi problemami z cerą, może być bardzo dobrym żelem. Tak jak pisałam, lekko spina skórę, przez co pory są troszkę mniej widoczne, ale nie wysusza skóry! Myślę, że w żadne sposób nikomu nie zaszkodzi i jeśli ktoś jest go ciekawy to warto wypróbować, na pewno się nie zmarnuje, bo przyda się chociażby do zmywania makijażu ;).

 A Wy, jakie macie ulubione żele do twarzy ? Ja głównie używam Sebo Specific z Yves Rocher (recenzja na pewno pojawi się za jakiś czas;) ), uwielbiam go i raczej trudno będzie go przebić, przynajmniej jak dla mnie, ponieważ wiem, że zdania na jego temat są podzielone ;). Piszcie w komentarzach czego używanie i jaką macie cerę, może za waszą namową spróbuję czegoś nowego i ciekawego ;).

Pozdrawiam ! 

sobota, 20 października 2012

Krem odżywczy do pielęgnacji rąk i paznokci Oliwka Mariza

 Zgodnie z obietnicą, po tygodniu stosowania recenzuję krem do rąk z Marizy, o którym wspominałam TUTAJ ;). 


 Recenzja nie będzie zbyt długa, ponieważ krem po prostu mi nie odpowiada. Uważam, że jest to standardowy glicerynowy krem, jakich było mnóstwo kilka lat temu. Teraz na szczęście mamy wybór takiej ilości kremów, że można zapomnieć o tych cytrynowych okropieństwach, których stosowało się do dłoni ;). 
 Krem pachnie przyjemnie, ale jest to według mnie zapach w typie tych glicerynowych cytrynowych. Konsystencja standardowa dla kremu do rąk, ale niestety pozostawia tłustą warstwę na dłoniach :(. Nie jest to taka bardzo przeszkadzająca warstewka i nie taka jak już wcześniej wspomnianych glicerynowych kremach, ale dla mnie krem musi się wchłonąć! Ja po prostu nie mogę mieć czegoś na dłoniach. Oczekuję od kremu tego, że nawilży mi skórę, a nie natłuści i to jeszcze w tak nieprzyjemny sposób ! 
 Myślę, że krem sam w sobie nie jest zły, ale niestety nie potrafię używać czegoś takiego. Za tą cenę można kupić dużo lepszy krem, który świetnie się wchłania i nawilża, a do tego jeszcze dużo lepiej pachnie. 
 Jeśli więc tez nie lubicie tłustej warstewki na dłoniach, chociaż tej najcieńszej to zdecydowanie nie polecam tego kremu!
 Skład:



 Jednak, żeby nie było tak negatywnie, już teraz zapowiadam recenzję kremu matującego z tej samej firmy, który po tygodniu używania sprawuje się naprawdę bardzo dobrze i póki co mogę wystawić mu jak najbardziej pozytywną opinię. Tak więc za tydzień można spodziewać się nowej recenzji firmy Mariza :).
 Jeszcze może wspomnę o wrażeniach, które mają moje klientki po użyciu kosmetyków z Marizy, o których pisałam TUTAJ.
 Olejek do kąpieli - ładnie pachnie i przyjemnie się pieni.
 Peeling solny - zamoczony w olejku, więc po użyciu skóra pozostaje natłuszczona, a raczej bardziej nawilżona, tak, że nie trzeba już korzystać z balsamu. Ładny zapach i dobrze peelingujące, duże ziarna.
 Masło do ciała - świetny zapach, fajna konsystencja, jednak gorzej z nawilżeniem, które dla osób z suchą skórą może być niewystarczające.
 Próbka podkładu matująco-kryjącego - jaśniejszy kolor (Naturalny) wpadający w odcienie różu, niestety nic więcej nie wiem, ale na pewno dowiem się co z jego właściwościami matująco-kryjącymi ;).

 Na koniec jeszcze zapowiem recenzję ShinyBox Październik, ponieważ własnie zamówiłam takie cudo ;).


 Wszyscy już dobrze wiedzą co jest w pudełku, więc nie będę tego opisywać ;). Kupiłam ten zestawik głównie ze względu na ten program antycellulitowy, którego jestem bardzo ciekawa, na pewno opiszę jego działanie, ale myślę, że dopiero za 4-6 tygodni, ponieważ tyle powinno się go stosować według zaleceń producenta. Jest to moje pierwsze pudełko tego typu i jestem bardzo z niego zadowolona, pora jeszcze przetestować GlossyBoxa ;).
 Jeżeli któraś z was chciałaby się zarejestrować, bo jakimś cudem jeszcze nie ma konta i do tego chciałaby mi pomóc pozbierać punkty to zapraszam do rejestracji POD TYM LINKIEM :).

 A jakie są wasze ulubione kremy do rąk ? Też macie niemiłe wspomnienia z glicerynowymi kremami o zapachu cytrynowym ? ;P Korzystacie z ShinyBoxa lub innych tego typu pudełek ? Jakie są wasze opinie na ten temat ?

 Pozdrawiam! :)

niedziela, 14 października 2012

Olejki Avon Planet Spa - Relaksujący olejek do kąpieli i masażu ciała Tajski Kwiat Lotosu i Olejek do ciała, włosów, kąpieli i paznokci Turecka Łaźnia Termalna

 Powoli kończy mi się olejek Tajski Kwiat Lotosu, więc postanowiłam go zrecenzować razem z olejkiem z serii Turecka Łaźnia Termalna.


 Oba z tych olejków są przeznaczone do ciała i do kąpieli. Od tego więc zacznę swoją recenzję. 

 Jeżeli chodzi o kąpiel to oba olejki sprawują się w taki sam sposób, podczas kąpieli czuć olejek w wodzie, skóra nie jest wysuszona, a przyjemnie "naoliwiona". Spokojnie można wyjść z wanny i nie bać się o wysuszoną skórę. Wydaje mi się jednak, że olejek Tajski Kwiat Lotosu (ten fioletowy na zdjęciu) ma intensywniejszy zapach i przy okazji dużo ładniejszy ;). Wchodząc do łazienki dużo bardziej intensywnie czułam zapach właśnie Kwiatu Lotosu, a ten z Tureckiej Łaźni nie wypełniał tak intensywnie łazienki. Jednak oba polecam właśnie do takiego używania, a wybór zależny jest raczej od tego, który zapach się komu bardziej podoba ;). Ja zdecydowanie stawiam na Tajski Kwiat Lotosu, którego zapach jest przepiękny (!), a  ten z Tureckiej Łaźni ma jak dla mnie zbyt specyficzny zapach, który nie za bardzo przypadł mi do gustu, ale to już jak wiadomo kwestia subiektywna ;).



 Zdjęcie powyżej prezentuje od lewej Tajski Kwiat Lotosu, a po prawej oczywiście Turecką Łaźnie. Jak widać konsystencją raczej się nie różnią, oba są dość rzadkie jak na olejki, jednak gdy używałam je jako olejków do ciała zauważyłam, że ten z Tureckiej Łaźni jest bardziej tłusty, a przynajmniej zostawia bardziej tłustą warstwę na ciele. Wiadomo, że olejek nie wchłania się do końca i zawsze zostawi tłustą warstwę na ciele, jednak w przypadku tego z Tureckiej Łaźni uważam, że jest to zbyt tłusta warstwa. Może to dlatego, że przyzwyczaiłam się już do Tajskiego Kwiatu Lotosu, dzięki któremu skóra jest lekko natłuszczona, ale nie przetłuszczona! 
 Podsumowując, uważam, że po olejku z Tureckiej Łaźni skóra jest lekko przetłuszczona i ja na pewno nie będę go więcej używać do ciała, bo zdecydowanie bardziej pasuje mi Tajskie Kwiat Lotosu, który świetnie nawilża skórę. Długo nie mogłam sobie poradzić z przesuszoną skórą, jednak dzięki temu olejkowi bardzo szybko sobie z tym poradziłam i tak naprawdę nawet nie musiałam używać go codziennie, bo skóra spokojnie była nawilżona przez dwa dni ;). Do tego przepięknie pachnie ! Naprawdę polecam ! Zdecydowanie lepszy od swojego odpowiednika w serii Łaźni Tureckiej !
 Porównując te dwa olejki w przypadku stosowania ich w kąpieli i do ciała zdecydowanie wygrywa Tajski Kwiat Lotosu, ze względu na swój piękny zapach (ten z Tureckiej Łaźni wydaje mi się trochę męczący...), a także efekty jakie daje stosując go do ciała, jednak olejek z Tureckiej Łaźni ma także inne zastosowania, o których poniżej ;).
 Olejek z Łaźni Tureckiej ma także zastosowanie jako olejek do paznokci i do włosów. Szczerze mówiąc nie używałam go jako olejku do paznokci, ponieważ mam je cały czas pomalowane, a w ogóle jakoś trudno było mi znaleźć czas na to, żeby posiedzieć z olejkiem na paznokciach. Sprawdziłam jednak ten olejek na włosach i uważam, że właśnie takie powinien mieć przeznaczenie, bo w tym sprawdza się naprawdę świetnie! Używam go co kilka dni na mokre włosy rano. Nakładam na nie ręcznik, żeby olejek się wchłonął i tak sobie z nim chodzę przez jakieś 20/30 min. Następnie normalnie myje włosy. Już podczas mycia czuć, że włosy są dużo bardziej miękkie. Nie stosuję już później żadnych specyfików do włosów i suszę je jak zwykle. Po wyschnięciu włosy są miękkie i lśniące, nie puszą się i są świetnie wygładzone. Są przepiękne, łatwe w ułożeniu i nie przetłuszczają się, co jest bardzo istotne ! Naprawdę olejek jest świetny i daje super efekty ! Warto go wypróbować ! Jedyny minus jest taki, że jest bardzo rzadki przez co jak nakłada się go na mokre włosy trudno wyczuć czy jest już go wystarczająco, ale że później się go zmywa to chyba nie da się go nałożyć za dużo ;).
 Jeżeli chodzi więc o olejek z Łaźni Tureckiej uważam, że najlepiej stosować go jako olejek do włosów, do tego najbardziej się nadaje i daje najlepsze efekty. Jako olejek do kąpieli czy do ciała też się sprawdzi, jednak można znaleźć lepsze produkty od tego, jak np. Tajski Kwiat Lotosu. Jeśli jednak chodzi o olejek do włosów to naprawdę polecam i uważam, że w ofercie Avonu nie znajdzie się lepszego produktu.
 Na koniec jeszcze podam wam składy obu olejków, ja się na nich nie znam, ale może którejś z was to pomoże w wyborze olejku dla siebie ;)

Tajski Kwiat Lotosu
 SKŁAD: SESAMUM INDICUM OIL, ISOPROPYL MYRISTATE, PARAFFINUM LIQUIDUM, PEG-8 DILAURATE, PARFUM, BENZOIC ACID, BHT, TOCOPHEROL.

Turecka Łaźnia Termalna
 SKŁAD: SESAMUM INDICUM (SESAME) SEED OIL, ISOPROPYL MYRISTATE, MINERAL OIL, PEG-8 DILAURATE, PARFUM, BENZOIC ACID, BHT, HELIANTHUS ANNUUS (SUNFLOWER) SEED OIL, AMBER EXTRACT, OLEA EUROPAEA (OLIVE) FRUIT EXTRACT, TOCOPHEROL.

A Wy, używałyście któregoś z tego olejków ? Jak wasze opinie ? Który według Was jest lepszy ? :)

Pozdrawiam ! ;)

piątek, 12 października 2012

Mariza - Pierwsze zamówienie

 Mariza (Ich strona internetowa) jest polską wytwórnią kosmetyków, która działa już od 1988, a od 2010 roku prowadzi sprzedaż bezpośrednią. Większość z was pewnie się z nią nie spotkała, a przynajmniej nie osobiście ;). Ostatnimi czasy można zobaczyć dużo recenzji ich kosmetyków na blogach, a także na wizażu posiadają kilka swoich kosmetyków (dla zainteresowanych: Wizaż Mariza). Ja niedawno zostałam konsultantką tej właśnie firmy i dzisiaj odebrałam swoje pierwsze zamówienie, więc w niedługim czasie można spodziewać się pierwszych recenzji, póki co tylko dwóch rzeczy, bo reszta zamówienia była dla innych, ale na pewno wkrótce zaopatrzę się porządniej i będę miała więcej do zrecenzowania ;). Poniżej przedstawię wam kilka zdjęć kosmetyków, żebyście miały pojęcie chociaż mniej więcej jak wyglądają i jak się prezentują wizualnie.

 Na sam początek Krem Matujący z Białą Herbatą do cery tłustej i mieszanej, 7,60 zł/50 ml




 Na każdym kremie jest na spodzie kod kresowy z nr partii oraz datą ważności.


 Każdy krem z tej serii posiada zabezpieczające foliowe wieczko.


Krem jest napełniony po brzegi.


  Kolejny jest Krem do pielęgnacji rąk i paznokci Oliwka, 5,20 zł/100 ml.


Skład:



  Dwa powyższe produkty wkrótce zrecenzuję, jestem ich bardzo ciekawa, a w szczególności kremu do twarzy ;). Mam dużą tendencję do "świecenia się", więc zobaczę, czy krem rzeczywiście matuje. Po kremie do rąk cudów się nie spodziewam, ale sprawdzić warto, uwielbiam testować nowe kremy do rąk, bardzo rzadko kupuję te same kremy, chyba, że mam jakiś problem z dłońmi i wiem, że dany krem mi pomoże albo wtedy, gdy testuję właśnie jakiś tak beznadziejny, że muszę odreagować na jakimś sprawdzonym kremie ;). W każdym bądź razie myślę, że za jakieś dwa tygodnie będzie recenzja kremu do twarzy, a za tydzień kremu do rąk.

Krem przeciwzmarszczkowy z Żeń-Szeniem 7,60 zł/50 ml




 Krem przeciwzmarszczkowy pod oczy i na powieki Proteiny Soi 
8,50 zł/20 ml


Poniżej zdjęcie, które przedstawia w jaki sposób zapakowany jest krem. Widać, że jest trochę nieudolnie zgrzany, ale idea zapakowania dobra ;).




Na zdjęciu po lewej widać, że plastik na końcu tubki jest niewyrównany. Mam nadzieję, że to nie jest standardem przy tego typu tubkach. Firmie potrzeba chyba jeszcze trochę czasu na dopracowanie opakowań na produkty, ale miejmy nadzieję, że kosmetyki są lepszej jakości niż ich opakowania ;).



Energetyzujący olejek do kąpieli z naturalnym olejkiem eterycznym Grejpfrut 15,20 zł/500 ml



Skład:




 Wąchając ten olejek miałam wrażenie, że pachnie trochę płynem do mycia naczyń, ale mam nadzieję, że w kąpieli ten zapach mimo wszystko jest trochę inny ;). Wydaje mi się też, że to raczej płyn do kąpieli niż olejek, ale to już sprawdzi ten kto będzie go używać. Ja na pewno go kupię, żeby sprawdzić jak to z nim jest w rzeczywistości ;).

Peeling solny do ciała z olejkiem migdałowym 15,90 zł/200 ml



Skład (mało widoczny, ale może coś odczytacie):


Na zdjęciu powyżej widać, że peeling również jest zabezpieczony folią.

Nawilżające masło do ciała z oliwką z oliwek i masłem shea Granat 
12,60 zł/200 ml








 A teraz to co mi się najbardziej spodobało, a mianowicie próbki, które są nalane do małych pojemniczków, a nie saszetek, z który nie da się ich wycisnąć i zawsze są z nimi tylko problemy. Mi osobiście bardzo podoba się pomysł próbek w pojemniczkach, ponieważ łatwiej je użyć i można zużyć je do końca bez babrania się z saszetkami ;).






 Ciekawa jestem jak wyglądają próbki pudrów czy perełek brązujących, bo tez takie istnieją, myślę, że z ciekawości zakupię je następnym razem ;).

 A Wy, miałyście już styczność z tymi kosmetykami ? Co myślicie o estetyce opakowań ? I jak podobają się wam próbki ? ;) Jeżeli chciałybyście przejrzeć ich katalog to zapraszam TUTAJ. Jeżeli jesteście z Krakowa lub okolic to jeśli jesteście chętne możecie kosmetyki zamówić u mnie ;). 

Pozdrawiam ! ;)

środa, 10 października 2012

Avon Planet Spa Turkish Thermal Baths - Maseczka do twarzy z Glinką

 Dzisiaj postanowiłam, że napiszę pełną recenzję maseczki z nowej serii Planet Spa z Avonu. Pierwsze wrażenia z testowania całej serii możecie przeczytać TUTAJ


 Jeśli chodzi o wygląd i wygodę stosowania to maseczka jest zamknięta w typowej dla Serii Planet Spa tubce, która jest bardzo miękka i łatwa w zastosowaniu, jednak jak już wiem z doświadczenia na końcu trzeba ją rozciąć, ponieważ na brzegach tubki zostaje jeszcze sporo maseczki, której na pewno starczy na jedną, a nawet więcej aplikacji. W przypadku tej maseczki może być jednak problem z rozcięciem, ponieważ jest to maseczka z glinką, co oznacza, że bardzo szybko wysycha, ale może jak dostatecznie są zabezpieczymy nie będzie tak źle ;). 




 Maseczka ma bardzo przyjemną konsystencję, delikatny zapach i kolor widoczny na zdjęciu powyżej. Bardzo łatwo się ją rozprowadza i nie stwarza żadnych problemów przy aplikacji.


 Zdjęcie powyżej przedstawia maseczkę w każdym stadium :P jej wysychania, tam gdzie najmocniejszy kolor, tam wiadomo, maseczka najbardziej mokra. Wraz z upływem czasu maseczka robi się coraz bielsza. 
 Maseczka zasycha bardzo szybko, podobnie jak wszystkie inne maseczki z glinką (przynajmniej ja mam takie doświadczenia ;)). Używając zielonej glinki spryskiwałam sobie twarz wodą lub kładłam na twarz wilgotną gazę. W przypadku tej maseczki tego nie próbowałam, ponieważ wg producenta powinno się ją trzymać około 5 minut, więc tego się trzymałam ;).
 Pomimo wyschnięcia maseczki, nie ma problemu z jej myciem, co często zdarza się w tego typu produktach.





SKŁAD: AQUA, HYDRATED SILICA, ETHYLHEXYL PALMITATE, PROPYLENE GLYCOL, GLYCERIN, ISOCETETH-20, COCAMIDOPROPYL BETAINE, TITANIUM DIOXIDE, XANTHAN GUM, PHENOXYETHANOL, PARFUM, PEG-7 GLYCERYL COCOATE, DIMETHICONE, DISODIUM EDTA, MENTHYL LACTATE, MOROCCAN LAVA CLAY, AMBER EXTRACT, OLEA EUROPAEA (OLIVE) FRUIT EXTRACT, POTASSIUM BENZOATE, POTASSIUM SORBATE, CITRIC ACID, CI 77491, CI 77492, CI 77499.

 Przy pierwszym użyciu nie zauważyłam żadnych efektów, jednak tak jak pisałam we wcześniej wspomnianym poście, związane to było raczej  z użyciem nieodpowiedniego kremu itp.  Użyłam ją jednak od tego czasu jeszcze kilka razy i uważam, że maseczka jest naprawdę świetna.
 Po użyciu maseczki skóra jest gładka, miękka w dotyku, a przede wszystkim jest świetnie oczyszczona. Nie sądziłam szczerze mówiąc, że po maseczce z Avonu mogę poczuć naprawdę oczyszczoną i zdrową skórę. Warto więc przed jej użyciem zastosować peeling, który pomoże nam w tym, aby jeszcze lepiej oczyścić naszą twarz ;). Dzięki maseczce zauważyłam także, że kremy o wiele lepiej się wchłaniają i nawet krem, który zawsze wydawał mi się bardzo słaby okazał się nagle całkiem dobrym produktem ;).
 O dobrym produkcie nie ma się co rozpisywać. Dobrze się nakłada, łatwo zmywa, ma delikatny zapach, a do tego jeszcze naprawdę super oczyszcza i powoduje, że działanie kremu jest jeszcze lepsze. Ja zdecydowanie polecam i sama na pewno jeszcze wrócę do tej maseczki!
 Jedyne co jak dla mnie jest na minus to prędkość wysychania maseczki. Ja uwielbiam połazić sobie po domu z maseczką na twarzy, a tutaj nie mam na to zbyt wiele czasu ;). Ale to jest tylko taki mój osobisty minus, ponieważ wiem, że większości pewnie to pasuje, a w ogóle takie są uroki maseczek z glinkami i tego typu rzeczami ;).

 A wy próbowałyście już czegoś z tej serii? Może tej maseczki? :) Jak wrażenia ? :)

Teraz w ramach małej reklamy. Mam do sprzedania kilka rzeczy, może któraś będzie zainteresowana: ASOS, Mango, Emu, Vero Moda... ;).

Pozdrawiam !